poniedziałek, 10 października 2011

Vanity


Tytuł: Vanity
Tytuł alternatywny:
Lovers and Souls dj - Vanity
Autor: Miyamoto Kano
Gatunek: Doujinshi, Yaoi.
Rok: 2001

http://manga.animea.net/vanity.html


Sory, że tak długo, jednak klasa maturalna niesie ze sobą pewne obowiązki...

Dzisiaj, podrzucam Wam bajkę pod tytułem "Vanity" i tu jest moje pierwsze zastrzeżenie: dlaczego nazwano tą bajkę "Próżność"? No cóż tytuł alternatywny jest równie trafny jak ten pierwszy - "Kochankowie i dusze DJ'a - próżność" (a przynajmniej tak bym to przetłumaczyła).
Tylko co ma piernik do wiatraka?

Na początku pewien chłopiec zwierza nam się, pewnej nocy (dla nastroju) ze swojej miłości do starszego kolegi, który niestety zmarł w wypadku. Oczywiście nie musi tłumaczyć, że jest gejem, bo na samym początku wypisali, że jest to yaoi, więc to chyba logiczne, że jest gejem. Chyba, że on jeszcze tego nie wie... Patrzcie, jestem na ósmej stronie i już tyle wam napisałam. : )
Chłopak nazywa się Shinomiya Tooru (co można zauważyć na przedostatniej stronie) i we śnie odwiedza go ten jego ukochany starszy kolega(którego imię również figuruje na przed ostatniej stronie), jednakże, niestety, jest to tylko sen. (Pewnie po to, żeby podkreślić jego cierpienie i ból po stracie, o samotności już nie wspominając).
Akcja dzieje się rok po śmierci tego kolegi.
Noc, ciemno (jak w... - przepraszam), martwy ukochany przyszedł w nocy, a główny bohater zamiast po przebudzeniu iść dalej spać, rozpłakał się narzekając, że dalej o nim myśli, i marudząc, że teraz nie dowie się czy jego uczucia są odwzajemnione, jak typowy romantyk - cierpi? Cierpi. Marudzi? Marudzi. Nieszczęśliwie zakochany? Nieszczęśliwie zakochany. - Ja pierdole, dlaczego ja to czytam?! A no tak, jaram się stosunkami płciowymi między dwoma osobnikami płci BRZYDKIEJ, która w mangach wcale nie jest taka brzydka.

Niby ten OneShot ma tylko 40 stron, ja jestem dopiero na 9 i już mam dość.

Narzekałam? Doszłam do 11 strony - zaczyna się.
Wracam do narzekania. Mało, krótko, chcę więcej, ale pomysł z wibratorem dobra rzecz.

Dobra, główny bohater ma ładnego przyjaciela, Taira Hikaru (też figuruje na przedostatniej stronie).
Noooo nieeeee, nie mówcie mi, że ta manga będzie aż tak szablonowa!

No niestety, zapowiadało się bardzo ciekawie, jednak potoczyło się niemiłosiernie szablonowo.
Ponieważ nie mogę znaleźć żadnego powiązania tytułu z fabułą mangi, która JEST - co się rzadko zdarza, ośmielę się stwierdzić, że jest to losowo wybrany tytuł.

Mogłabym pracować jako osoba losująca tytuły do yaoi. Mogłabym...

Jeśli chodzi o seks - wiem, że czytacie to tylko dlatego, aby się dowiedzieć, czy seks jest w tej mandze, czy go nie ma. - jest, ale mało. Jak na 40 stron, moim zdaniem Pan/i Kano się nie postarał/a, bo można by było zrobić 30 stron seksu. No ale wtedy narzekałabym, że nie ma fabuły i weź tu człowiekowi dogódź. Wracając jeszcze do kwestii erotyzmu... Jeden fajny moment z Tooru i Hikaru z serii: niewłaściwe pytania w niewłaściwej sytuacji. Ale spojlerować nie będę, jak znajdziecie ten moment i się z niego pośmiejecie tak jak ja to zrobiłam, to się pośmiejecie, jeśli nie - to nie.

Jedynym - BAAAAARDZOOOO DUUUŻYM plusem jest kreska. Można powiedzieć, że ona nadrabia. Kreska autora przede wszystkim nie męczy, jest przystępna, a postaci kreowane przez niego stają się od razu przyjemniejsze dla oka.

Pan/i Kano ma na swoim koncie 42 mangi (nie tylko Yaoi), w wolnym czasie, będę je przeglądać i trochę Was pomęczę.

Jeszcze apropos tej przedostatniej strony: jest to strona nr 39 i zastanawiam się dlaczego nie jest umieszczona gdzieś na początku mangi. Z tej strony dowiadujemy się podstawowych informacji, a mianowicie imiona i nazwiska bohaterów (na poprzednich stronach są również opisy bohaterów, którzy występują w innych mangach autora/ki) i ich krótkie historie - ile mają lat, czym się zajmują, skąd znają innych bohaterów itd.

Łoł, trochę się rozpisałam, ale trzeba szerzyć to... no... takie, żeby ludzie czytali...

Nie ważne. Narazie. : )

Tooshi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz